Popadłem w rutynę. Mądre rady ludziom dając, trzeba pamiętać o tym, coby samemu się do nich stosować. Nastąpiła autodiagnoza i popadłem w rutynę.
Wstaję codziennie rano. Wychodzę. Wracam zmęczony, nie mając ochoty na nic więcej jak ciepłą zupę... „NIE NAWIDZĘ ŻUPY!”
Wstaję codziennie rano. Wychodzę. Wracam zmęczony, nie mając ochoty na nic więcej jak ciepłą zupę... „NIE NAWIDZĘ ŻUPY!”
Wracam do domu i słyszę pytania „co tam u Ciebie?” i „jak leci w robo?”. Nie chcę o tym rozmawiać. Wracam po to by nie myśleć, by przestać się przejmować takimi bzdetami jak głośni współlokatorzy, praca, LOGIKA!
W tym samym czasie czuję jak depresja się pogłębia. Powykrzywiane gałęzie za oknem, uginają się pod ciężarem kruków i wron. Na miejskim nocnym niebie widać wyraźnie zarys najmniejszego konaru, każdego czarnego pióra. Płatki kwiatów, stojących w kuflu na stoliku z wolna opadają. Ciemna plamka na ścianie.
Jak słodko byłoby nie dostrzegać tego. Skupić się na czymś bezmyślnym ze świadomością, że jutro będzie... lepsze?
W tym samym czasie czuję jak depresja się pogłębia. Powykrzywiane gałęzie za oknem, uginają się pod ciężarem kruków i wron. Na miejskim nocnym niebie widać wyraźnie zarys najmniejszego konaru, każdego czarnego pióra. Płatki kwiatów, stojących w kuflu na stoliku z wolna opadają. Ciemna plamka na ścianie.
Jak słodko byłoby nie dostrzegać tego. Skupić się na czymś bezmyślnym ze świadomością, że jutro będzie... lepsze?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz