poniedziałek, 25 lipca 2011

Druga Gruszka

heh...

Kiedy druga gruszka została wyjęta z torebki, urzekł mnie jej
kształt. Była naprawdę piękna. Zapewne pamiętacie te ryciny z książeczek, które przeżuwaliście będąc raczkującymi brzdącami.
Ta gruszka wyglądała dokładnie jak wyjęta z takiego obrazka.
Skórka była żółta, z jednej strony mały rumieniec znaczył jej powierzchnię. Wpatrywałem się w ten owoc stanowczo za długo, będąc zachwyconym jego kształtem, kolorem i zapachem.
Zapatrzyłem się do tego stopnia i ugryzłem owoc bez większego zastanowienia.
Gruba skóra stawiała opór. Kiedy już moje siekacze pokonały ją, powoli wbijając się w twardawy miąższ, sok owocu dotknął mojego języka. Gorzki, kwaśny. Pierwszy kęs żułem naprawdę długo, próbując doszukać się choć odrobiny słodyczy.
Zniesmaczony, ledwo co udało mi się przełknąć.



Reszta gruszki wylądowała na samym dnie kosza...

czwartek, 10 marca 2011

Popadłem w rutynę. Mądre rady ludziom dając, trzeba pamiętać o tym, coby samemu się do nich stosować. Nastąpiła autodiagnoza i popadłem w rutynę.
Wstaję codziennie rano. Wychodzę. Wracam zmęczony, nie mając ochoty na nic więcej jak ciepłą zupę... „NIE NAWIDZĘ ŻUPY!”
Wracam do domu i słyszę pytania „co tam u Ciebie?” i „jak leci w robo?”. Nie chcę o tym rozmawiać. Wracam po to by nie myśleć, by przestać się przejmować takimi bzdetami jak głośni współlokatorzy, praca, LOGIKA!
W tym samym czasie czuję jak depresja się pogłębia. Powykrzywiane gałęzie za oknem, uginają się pod ciężarem kruków i wron. Na miejskim nocnym niebie widać wyraźnie zarys najmniejszego konaru, każdego czarnego pióra. Płatki kwiatów, stojących w kuflu na stoliku z wolna opadają. Ciemna plamka na ścianie.
  Jak słodko byłoby nie dostrzegać tego. Skupić się na czymś bezmyślnym ze świadomością, że jutro będzie... lepsze?