poniedziałek, 25 lipca 2011

Druga Gruszka

heh...

Kiedy druga gruszka została wyjęta z torebki, urzekł mnie jej
kształt. Była naprawdę piękna. Zapewne pamiętacie te ryciny z książeczek, które przeżuwaliście będąc raczkującymi brzdącami.
Ta gruszka wyglądała dokładnie jak wyjęta z takiego obrazka.
Skórka była żółta, z jednej strony mały rumieniec znaczył jej powierzchnię. Wpatrywałem się w ten owoc stanowczo za długo, będąc zachwyconym jego kształtem, kolorem i zapachem.
Zapatrzyłem się do tego stopnia i ugryzłem owoc bez większego zastanowienia.
Gruba skóra stawiała opór. Kiedy już moje siekacze pokonały ją, powoli wbijając się w twardawy miąższ, sok owocu dotknął mojego języka. Gorzki, kwaśny. Pierwszy kęs żułem naprawdę długo, próbując doszukać się choć odrobiny słodyczy.
Zniesmaczony, ledwo co udało mi się przełknąć.



Reszta gruszki wylądowała na samym dnie kosza...